Blog
- Szczegóły
Jak to bywa u zwykłego zjadacza chleba powszedniego, tak i mnie dotykają liczne wyzwania życia towarzyskiego i zawodowego: rodzinne spotkania, bale, odczyty, wesela, pogrzeby, jubileusze, prezentacje, a czasem nawet konferencje, na których udaję, że rozumiem o czym mówię. Każdy z nas, kto ma rodzinę i przynajmniej udaje, że ma życie zawodowe, zna te klimaty: ledwie wchodzisz na salony, a już dostajesz serię pytań, co Cię parzą bardziej niż gorąca kawa.
— Jak tam praca? Wreszcie płacą czy nadal charytatywnie?
— Awans już był czy tylko plotki?
— Podwyżka?
A te z kategorii rodzinnej? Lepiej nie wspominać:
— Skończyłeś już te studia, czy dopiero zaczynasz?
— Pracę znalazłeś, czy jeszcze szukasz?
— Kiedy się ożenisz/ wyjdziesz za mąż, bo tu ciotki na podorędziu?
Niezależnie, jakiej odpowiedzi byś nie dał, to potem patrzą na Ciebie z taką miną, jakby właśnie złapali Cię na jedzeniu pizzy nożem i widelcem. Chwila zadumy, a potem cała lawina dobrych rad, krytyki i porównań z kuzynem, który „robi karierę w Londynie” (czytaj: pracuje na zmywaku).
Wszystkie te komentarze trafiają w najbardziej wrażliwe punkty Twojej duszy, tak jakby wszyscy dokładnie znali Twój horoskop i mieli czarne pasy z psychologii stosowanej na spotkaniach rodzinnych.
Na jednym z takich wielce podniosłych spotkań, gdzie zgromadziła się cała śmietanka towarzyska, musiałem się wyspowiadać z mojej długiej nieobecności w naszym pięknym kraju. Każdy, kto ma przynajmniej średnie doświadczenie w życiu towarzyskim wie, że jeśli długo Cię nie ma, to w końcu trafisz na „tapetę” i będzie grillowanie – bez karkówki, ale za to z całą masą wrednych pytań.Chciałem, jak na człowieka z klasą przystało, trzymać się faktów, uciec od dramatyzmu i nie brnąć w te meandry polskiego życia polityczno-towarzyskiego.
Powiedziałem więc spokojnie:
— Byłem, jak wiecie, dłuższy czas za granicą i teraz już prowadzone jest postępowanie...
I na tym bym nie skończył, ale wjechał catering z pysznościami: od schabowego po sushi, desery, kawy, herbaty – pełen przegląd tego, co uczyniło nasz naród takim sytym i leniwym. Nikt już nie chciał słuchać mojej opowieści, wszyscy zresztą już wiedzieli swoje. Zostałem sam na końcu stołu, smutny jak ten kijek od kaszanki, i tylko wyłapywałem strzępy rozmów:
— No i po co mu była ta praca na uczelni? Wiadomo było, że go w coś wmieszają. Zająłby się czymś porządnym, jak handel pietruszką na bazarze.
— A po co on tam za granicę pojechał? Naszpościł i masz, że teraz jakieś postępowanie w jego sprawie wszczynają.
— Na tych uczelniach, powiadam wam, to trzeba bardzo uważać...
A ja miałem tylko zakończyć swoją kwestię:
— Byłem jak wiecie, dłuższy czas za granicą i teraz już prowadzone jest postępowanie…
...habilitacyjne w mojej sprawie.
Podsumowanie matematyczne tej sytuacji, które przyszło mi do głowy, to:
Co w tym kraju poszło nie tak, podczas mojej nieobecności, że...
...postępowanie habilitacyjne = postępowanie karne?
I teraz pozostaje mi już tylko czekać na zaproszenie od prokuratora i na najbliższą zakładową wigilię.
Tu link do postępowania, by jednak spokojnie przeżyć wigilie:
- Szczegóły
Strona 1 z 3
- start
- Poprzedni artykuł
- 1
- 2
- 3
- Następny artykuł
- koniec